Stojąc na stacji kolejowej i czekając na pociąg podeszłam do kramiku z książkami. Jako ateistka i zdecydowany antyklerykał, oczywiście swój wzrok skierowałam na dział religie. I znalazłam tam dwie książeczki „Księga pokutników I” i Księga pokutników II”, napisane przez Walter'a Nigg, szwajcarskiego teologa i historyka Kościoła. Kosztowały niewiele, bo 3 PLN za sztukę. Ciekawa nowych herezji na temat doktryny pokuty i czemuż to w orszaku pokutników autor w części pierwszej i na honorowym miejscu, umieścił Marię Magdalenę, zakupiłam obie.
Czytając rozdział pt. "Zapach olejku nardowego", nie mogłam wyjść z podziwu, jak bardzo można rozpędzić się w wybujałej wyobraźni, opisując i tłumacząc krótką informację zawartą w Biblii, a dokładnie i tylko u Łukasza 7: 36-39, która brzmi:
„36. Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. 37. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, 38. i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.”
„(…) Maria Magdalena była osobą oddaną rozpuście, która nade wszystko ukochała zmysłowa rozkosz i cała sobą doznawała radości kochania.(…) Gdyby tak nie było, nie można byłoby zrozumieć, dlaczego w Ewangelii została nazwana grzesznicą – magna peccatrix. Nie nazwano by jej tak, gdyby była na przykład kleptomanką i któremuś z handlarzy skradła jakiś drobiazg. Nazwanie kobiety grzesznicą sugeruje zawsze rozkosz zmysłową. (…) Nie należy wyobrażać sobie Marii Magdaleny jako kobiety o prostackich rysach twarzy. Jej oddanie się rozkoszy nie miało nic wspólnego z ordynarnością”
Po takim teologicznym wykładzie na temat najbardziej znanej nierządnicy od 2000 lat, można mniemać, że seks, który daje kobiecie rozkosz jest grzeszny, grzeszny, grzeszny! - „Nazwanie kobiety grzesznicą sugeruje zawsze rozkosz zmysłową”
Mając zatem już zarys psychologiczny autora i jego podejście do spraw seksu kobiet, możemy przejść do wyjaśnienia zdarzenia, które w Biblii opisane jest w kilku zdawkowych zdaniach, natomiast dają możliwość do erotycznych uniesień i snucia wizji seksualnych z ogromną dozą szowinistycznych przesłań na temat łez, włosów i olejku nardowego, przez pana Walter'a Nigg:
„Maria Magdalena nie była zaproszona na ucztę do faryzeusza Szymona. (…) poszła tam jednak nie zaproszona. (…) Kiedy poczuła, że oczy wszystkich skierowały się w jej stronę, zmieszała się, nie podbiegła prosto do Chrystusa, jak zresztą mogłaby się odważyć, by tak swobodnie spojrzeć w oblicze Syna Człowieczego? Chwile, kiedy grzesznica zbliżała się do Świętego, były pełne napięcia i wróżące niemy dramat. Ewangelista wyraźnie zauważa, że szła do Niego od tyłu. Podchodziła cicho, wiedząc, ze oficjalne wejście w tej sytuacji byłoby niemożliwe. Grzesznica nie może podejść do Pana jak tylko od tyłu, przyjść do Niego niejako tylnymi drzwiami, ponieważ inne drogi są zabronione.”
Tu muszę dodać komentarz. Cóż za perfidia w słowach teologa. Czyż Jezus nie mówił, że wszyscy są równi? No, ale nie zapominajmy, że gdyby to mężczyzna sobie szedł, to mógłby od frontu. Ale nie, to szła grzesznica! W dodatku piękna. Piękne grzesznice, muszą zawsze od tyłu. To podstawa. Podchodzić oczywiście, do swego pana.
Ale idźmy dalej. Stanęliśmy na tym, że wg Nigga Magdalena się skrada(?) od tyłu, więc kontynuujmy…:
„ Nie pozostało jej nic innego, jak natychmiast rzucić się Panu do nóg. To jest jej miejsce. Nie stanęła tuż obok Niego, lecz upadła do Jego stóp.(…) Maria Magdalena płakała tak, jak rzadko płacze człowiek.(…) Łzy Marii Magdaleny spływają na zakurzone stopy Pana.(..) Grzesznicy nie przeszkadzało, że jej łzy mieszają się się z kurzem ulicznym i strugami spływają po Jego stopach. Maria Magdalena zrozumiała w pewnym momencie, ze popełniła małą niezręczność. Pomyślała chwilę, rozpuściła swe wspaniałe włosy i otarła nimi mokre stopy Pana. (…)Jednak ten czyn nie wystarczył jej. Zaczęła całować stopy Pana( tu autor zaczyna się zapewne rumienić w uniesieniu seksualnym, ponieważ jego dalsza opowieść o pocałunkach stóp jest zbliżona do opowiastek erotycznych z podtestem fetyszu, wprost z linii 0-700; czytajmy); nie tylko przelotnie musnęła je wargami, lecz bez przerwy obsypywała je pocałunkami.(…) Była niepohamowana, jej usta wciąż pokrywały pocałunkami stopy(…) Po jakiejś chwili przypomniała sobie o flakoniku z olejkiem nardowym, który rozmyślnie przyniosła ze sobą. Złamała szyjkę flakonika i wylała pachnącą zawartość na stopy Pana obmyte łzami i pokryte pocałunkami”.
Jednym słowem cały wywód na temat Marii Magdaleny jako pokutnicy wg Walter'a Nigg sprowadza się właśnie do tego, że za to, iż seks dawał jej rozkosz zmysłową zgrzeszyła. I jedyną pokutą, jaką mogła zrobić, to podejść do Pana od tyłu, upaść mu do stóp, oblać je swymi łzami, z upokorzeniem wytrzeć brud, który po nich spływał własnymi włosami, potem je namiętnie wycałować, na koniec uperfumować i dziękować, że na to pozwolił. O to, jaki pan Nigg ukuł przekaz. Przekaz ponadczasowy. Szeregujący kobiety u stóp swoich panów.
Panie Walter Nigg. Jezus, jeśli był, nigdy by na to nie pozwolił. Pan nie rozumie tego, co On tam w tej Biblii przekazuje. Żałosne pana próby i żałosne, że wiele kobiet na świecie w pozycji klęczącej, stopy swoich panów całuje.
Fragmenty zaczerpnięte z książki "Księga Pokutników I" by Walter Nigg